Nasz wybieg
Zanim nasza zagroda stała się zagrodą minęło trochę czasu. Zanim przyjechał do nas wujek Waldek i pomógł postawić ogrodzenie, my biegaliśmy po wybiegu tylko pod czujnym okiem opiekunów. Ech..., że też nasza kozia mama i kozi tata nie pozwalali nam wyjadać najlepszych kąsek z rowu. No niby było to dla naszego bezpieczeństwa, ale te krzaczki taaaaak nam pachniały.
Ale! Pewnego dnia przyjechał wujek Waldek i pomógł ogrodzić nasz wybieg. W międzyczasie, kiedy wszyscy odpoczywali po ciężkiej pracy, ten zabierał nas na spacer na naszą łąkę w lesie, a nasza kozia mama przygotowywała pyszny serek dla naszego wujka, żeby ten miał siły pracować.
Tydzień, niespełna tydzień zajęło naszym opiekunom wykopanie otworów pod słupy, postawienie ich i na końcu przymocowanie siatki. No nie powiemy, żeby ta straszna, kopiąca prądem linka nas cieszyła. Ale po pewnym czasie zrozumieliśmy, że to wszystko dla naszego bezpieczeństwa. Ileż to wkrętów i dziur musieli wszyscy przygotować, żeby na słupkach dało się zamontować te śmieszne kolorowe taśmy.
Ale to nie tak, że my nic nie pomagaliśmy. Owszem! Wszystkie chętnie pomagałyśmy. Zapytacie jak? A tak, że korowałyśmy wspólnie słupki. Och, jaka to była przyjemna praca. Pyszna dębowa kora pomagała nam czyścić ząbki, a przy okazji wspomagała nasze trawienie. To pewnie dlatego, tak dużo i chętnie jadłyśmy.
Tak, nasza Mela wyłysiała, a wszystko to wina odwiedzin u koziołka, ale to już opowieść na inny dzień.
Tak dzień po dniu przybywało po kawałku naszego ogrodzenia, nawet nie spostrzegliśmy, kiedy mogliśmy bez niczyjej opieki biegać po całym wybiegu. Dłuuuuugo zajęło nam zrozumienie, że możemy biegać do woli i nie musimy czekać pod bramą za naszymi rodzicami. No, nie powiemy. Do dziś czekamy, bo te najlepsze spacery są z rodzicami, ale już teraz biegamy po całym wybiegu i (hih) zjadamy każde ździebełko trawy, jakie tylko wypatrzymy.
Gdybyście chcieli obserwować nasze kozie przygody na bieżąco, to zapraszamy Was na FB naszej Zagrody. Nieustannie dostarczamy naszej koziej mamie atrakcji do fotografowania i chwalenia się nami. :)
To opowiadałam ja! Koza Lucyferka